Tusz do rzęs Astor Seduction CODE,Volume & Definition

0
1338
Rate this post

Hej Misie Kolorowe!

Przychodzę dziś do Was z recenzją najszczerszego „złota” w postaci tuszu pogrubiającego do rzęs Astor Seduction CODE. Jest to nowość na polskim rynku, która zdaje się wyróżniać z gąszczu wymyślnych maskar jedynie opakowaniem. Tymczasem dla mnie jest to tusz na miarę Volume Million Lashes So Couture L’Oreal. A kosztuje połowę taniej, więc dlaczego nie powiedzieć mu „tak”?

Dwa tygodnie temu do moich drzwi zapukał kurier z paczką od Ofeminin. A w niej znalazłam uroczą, złotą, pikowaną buteleczkę. Jest wykonana z czarnego plastiku, który jest obklejony naklejką żłobioną na wzór pikowanych, eleganckich mebli. Troszkę szkoda, że to naklejka, a nie tłoczenia w plastiku, bo sprawia to wrażenie niezbyt ekskluzywnego produktu o nikłej trwałości. Póki co oczywiście nic się z opakowaniem złego nie dzieje, ale wydaje mi się, że po czasie naklejka się odklei. W każdym razie jest to produkt upiększający nie tylko rzęsy, ale również toaletkę i kosmetyczkę.

Po otwarciu zobaczyłam ogromną, tradycyjną szczoteczkę. Przeraziła mnie ona nieco, ale okazało się, że w użyciu wcale nie jest niewygodna. Nie upaćkam sobie za bardzo powiek, czasem tylko dolną, ale nie więcej niż za pomocą normalnej, mniejszej szczoteczki. Na zdjęciach zobaczycie, że układ włosków jest dość regularny, bez żadnych udziwnień. Natomiast kształt gruszki umożliwia pokrycie wszystkich włosków, choć czasem trzeba trochę wygiąć nadgarstek, żeby pokryć te najkrótsze, położone wewnątrz kącika oka. Kolor jest po prostu czarny, a zapach lekko zalatuje tanimi, kwiatowymi perfumami.

[Pin on Pinterest]

[Pin on Pinterest]

To obiecuje producent:

„Pierwsza z nowej kolekcji maskar, kształtujących i stylizujących rzęsy. Poznaj pogrubione, podkreślone rzęsy i rób megawrażenie!

Nadaje ultraobjętość każdej rzęsie
Podkreśla linię rzęs
Lekka, jedwabista formuła
Błyszczące wykończenie”

Źródło: https://www.astorcosmetics.com

A tak maskara prezentuje się na rzęsach:

[Pin on Pinterest]

Oceńcie sami. 🙂 Moje rzęsy są bardzo niefotogeniczne, być może przez to, że mam głęboko osadzone oczy. Dlatego muszę Wam w tym miejscu troszkę opowiedzieć na temat efektów, jakie daje tusz Astor.

Czy nadaje ultraobjętość?

Powiem tak: ultraobjętość = posklejane rzęsy. Tu też tak jest, ale nie powstaje efekt pozlepianych strąków. Rzęsy po prostu lekko się sklejają – na zdjęciu uwieczniłam efekt bez rozczesania – jeśli użyjecie dodatkowo szczoteczki rozdzielającej rzęsy, będziecie miały gruuube, podkreślone firanki. Bo ten tusz naprawdę pogrubia: nie miałam rzęs, a po jednej warstwie pojawiły się, okalając moje powieki jak gęsta, wiosenna trawka. 🙂 Poziom sklejenia będzie się też różnił w zależności od sposobu malowania rzęs. Ja maluję je w trzech krokach: najpierw przyciskam szczoteczkę u nasady rzęs i lekkim ruchem zygzakowatym wciskam ją jeszcze głębiej. Następnie przeciągam szczoteczką do góry, jednocześnie nią kręcąc. Powtarzam ten krok, a następnie przechodzę do drugiego, gdzie wszystko robię tak samo, ale nie kręcę już szczoteczką, lecz przesuwam ruchem zygzakowatym. W trzecim kroku z kolei po prostu przeciągam szczoteczką po rzęsach. Taki sposób najlepiej nadaje się w przypadku moich krótkich, jasnych i rzadkich rzęs.

[Pin on Pinterest]

Czy podkreśla linię rzęs?

Każdy tusz to chyba robi, więc producent składa nam bardzo bezpieczną obietnicę, z której oczywiście się wywiązuje. Lubię takie podejście – bez fajerwerków, ale spełnione wszystkie oczekiwania. Z drugiej strony podkreśla linię rzęs, podkręcając je całkiem dobrze, więc w przypadku prostych rzęs może dać ładny efekt zalotki.

[Pin on Pinterest]

Czy formuła jest lekka i jedwabista?

Jest idealna. Tusz nie jest ani zbyt gęsty, ani ciężki, ani lejący się. Dokładnie taki, jaki powinien być. Nie pozostawia sztywnych, skamieniałych wręcz rzęs, lecz otula je lekką warstwą. W tej kwestii nie mam mu nic do zarzucenia. Dzięki tej formule świetnie się zmywa praktycznie wszystkimi produktami do demakijażu, jakie posiadam. Zachowuje przy tym doskonałą trwałość, bo ani troszkę się nie osypuje, ani nie tworzy efektu pandy. Na bardzo tłustych powiekach może się odbijać na górnej powiece – u mnie się to czasem zdarza w upale, ale wystarczy ją dobrze przypudrować i po problemie.

[Pin on Pinterest]

Czy ma błyszczące wykończenie?

Nic takiego nie zauważyłam. Nie ma żadnego brokatu ani pyłu – nic z tych rzeczy. Czy nadaje naturalny, zdrowy blask? Tego też nie zaobserwowałam. Rzęsy wyglądają po prostu jak… pomalowane tuszem rzęsy. 😀 Może niezbyt intensywna czerń ma na celu lekkie odbijanie światła i nadawanie wrażenia zdrowych rzęs? Niestety ja wolę mieć matowe, bardzo czarne rzęsy i tu życzyłabym sobie głębszej czerni. Tusz możecie dostać też w kolorze ciemnoniebieskim.

[Pin on Pinterest]

Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z tego tuszu. Dorównuje efektem mojemu ukochanemu i idealnemu tuszowi L’Oreal Volume Million Lashes So Couture. Astor ciutkę bardziej skleja rzęsy i odbija się czasem na powiekach, a L’Oreal z kolei słabiej pogrubia i wydłuża. Różnice są naprawdę minimalne, ale są. Tymczasem jestem łasa na inne tusze z tej serii: Dodający objętości i podkręcający oraz Nadający objętość i wydłużenie. Wszystkie dostaniecie w cenie od 29,99 (Natura) do 30,99 (Rossmann), a w promocji za ok. 19 zł.

[Pin on Pinterest]

Znacie którąś wersję z tuszy Astor Seduction CODES? A może macie już swój ulubiony tusz i nie chcecie go zmieniać? Pochwalcie się! 🙂