Orientana na ratunek włosom tłustym u nasady i suchym na końcach

0
808
Rate this post

Jak tam Wasze włosy? Co u nich słychać? Moimi ostatnio zajmuje się Orientana: ajurwedyjska terapia do włosów oraz tonik. Po nieudanej eskapadzie do fryzjera, którą opłakuję od kilku tygodni, zabrałam się za przyspieszenie procesu hodowania włosów. Pobudzałam cebulki jak tylko mogłam, wcierając, tonizując, smarując, peelingując i masując. Wcieliłam w życie wszystkie możliwe pielęgnacyjne czasowniki i… Udało się? Mam dziś długie włosy? Zdradzę Wam tylko, że zaobserwowałam niesamowitą poprawę pod względem przetłuszczania włosów. Jeśli macie z tym problem, a przy okazji suche włosy na długości, ten post jest dla Was nadzieją.

Przez ponad miesiąc stosowałam ajurwerdyjską terapię do włosów, która miała je wzmacniać. Co tak właściwie oznacza „terapia”?

To po prostu olejek. Olejek, będący mieszaniną różnych olejków i ekstraktów. Znajdziemy tu:

„Cocos Nucifera Oil (olej kokosowy) – chroni się włosy przed postępującymi uszkodzeniami łusek, pielęgnuje i odżywia
Sesamum Indicum Oil (olej sezamowy) – pielęgnuje włosy, reguluje pracę gruczołow łojowych
Lactobacillus/ Lac Ferment (ferment mleczny) – pielęgnuje, odżywia, regeneruje i wzmacnia włosy
Nilibhrungandi Oil – odżywia cebulki włosowe, wspomaga porost wlosów
Elettaria Cardamonum Seed Oil (olej kardamonowy) – działa wspomagająco
Ferri Peroxi Dumrubrum – zapobiega przedwczesnemu siwieniu i wypadaniu włosów
Eclipta Alba Powder – zapobiega siwieniu wlosow i przedwczesnemu wypadaniu
Terminalia Chebula Extract (ekstrakt z migdałecznika) – pomaga domknąć rozszerzone pory skórne, odżywia
Sugandhit Dravya Extract- odświeża i nadaje zapach
Centella Asiatica Leaf Extract (ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej) – wzamcnia skórę głowy, stymuluje wzrost włosów
Jasminum Officinale Flower Oil (olejek jaśminowy) – pielęgnuje skórę
Abrus Precatorius Root Extract (ekstrakt z korzenia paciorecznika)- działa przeciwalergicznie, przeciwbakteryjnie i bakteriobójczo
Citrullus Colocynthis Fruit Extract (ekstrakt z owocu arbuza kolokwinty) – przyspiesza wzrost włosów i zapobiega wypadaniu
Triticum Vulgare Germ Oil (olejek z kiełków pszenicznych)- odżywia włosy i odmładza skórę
Citrus Medica Vulgaris Peel Oil (olejek z skórki cytryny)- działa przeciwświądowo, przeciwzapalnie, odkażająco, uszczelniająco
Datura Stramonium Leaf Extract (ekstrakt z bielunia) – działa przeciwłupieżowo i zapobiega wypadaniu włosów
Indigofera Tinctoria Extract (ekstrakt z indygowca) -podkresla kolor włosów, silnie odżywia
Nardostachys Jatamansi Oil (olejek ze szpikanardu)- stymuluje wzrost włosów, zapobiega ich wypadaniu oraz opóźnia siwienie
Pongamia Glabra Seed Oil (olejek karanja) – tonizuje skórę głowy i kondycjonuje włosy
Azadirachta Indica Leaf Extract (ekstrakt z miodli indyjskiej) – ujędrnia, wzmacnia i regeneruje skórę, łagodzi stany zapalne (przetłuszczanie, zaczerwienienia, łupież)
Lawsonia Inermis Extract (ekstrakt z lawsonii) – rekonstruuje włosy, dodaje im życia i blasku, zapewnia im głębokie nawilżenie i pozostawia je miękkie. Ponadto sprawia, że nasze włosy są odżywione, grubsze i lśniące.
Berberis Aristata Root Extract (ekstrakt z korzenia berberysu) – ma właściwości przeciwłupieżowe, działa leczniczo w schorzeniach skalpu, zapobiega wypadaniu włosów, działa przeciwpasożytniczo
Anacyclus Pyrethrum Root Extract (ekstrakt z bertramu lekarskiego) – ma właściwości przeciwłupieżowe, działa leczniczo w schorzeniach skalpu, zapobiega wypadaniu włosów
Acorus Calamus Root Oil (ekstrakt z korzenia turzycy słodkiej) – dzięki swoim właściwościom drażniącym powoduje przekrwienie skóry i usunięcie szkodliwych produktów przemiany materii, poprawia odżywienie mieszków włosowych i stymuluje wzrost włosów
Glycyrrhiza Glabra Root Extract (ekstrakt z korzenia cykorii) – działa antybakteryjnie oraz zmniejsza produkcję sebum, wzmaga natomiast regenerację komórek skóry, bardzo dobrze nawilża.”

Źródło: Strona producenta – Orientana

Widzicie, ile cudów? Na dowód, że jest to tak naturalna mieszanka, wrzucam zdjęcie składu:

[Pin on Pinterest]

W małej butelce mieści się 105 ml produktu (25 zł), choć tak naprawdę jest to większa wersja tego kosmetyku, bo możemy jeszcze kupić pojemnik 55 ml (18 zł). Nietrudno się doliczyć, że lepiej opłaca nam się większe opakowanie. Małe może nie wystarczyć na miesiąc.

Podobnie sprawa ma się, jeśli chodzi o tonik. Mamy tu:

„AMLA (Embfica Officinalis)- sprawia, że włosy stają się sprężyste, zdrowe, błyszczące. Będziesz mieć wrażenie, że włosy są odżywione od środka
NEEM (Melia Azadirachta) – działa przeciwzpalnie, wzmacnia cebulki włosów
GOTU KOLA (Centella Asiatica) – wzmacnia skórę głowy, przyspiesza wzrost włosów
BHINGRAJ (Eclipta Alba) – intensyfikuje wzrost włosów
KOZIERADKA (Trigonella Foenum-Graecum) – intensyfikuje wzrost włosów
TYMIANEK (Thymus Serpyllum) – hamuje wypadanie włosów
ALOES – działa nawilżająco
LOTOS TYGRYSI (Nymphaea Lotus) – wzmacnia włosy
ROZMARYN – działa przeciwbakteryjnie, zmaniejsza przetłuszczenie, wzmacnia włosy”

Źródło: Strona producenta – Orientana

Cena i pojemność toniku to 25 zł / 100 ml. Nie ma mniejszej wersji tego produktu. Tonik jest mniej wydajny niż olejek, oczywiście ze względu na konsystencję. To jest po prostu ziołowa „woda”.

[Pin on Pinterest]

W jaki sposób aplikowałam te produkty?
Olejek nakładałam na całą noc każdego dnia, ponieważ codziennie rano myję włosy. Wcierałam go w skórę głowy, robiąc przedziałki. Zaczynałam od jednego boku głowy i przechodziłam powoli do drugiego. Zależało mi na pielęgnacji skalpu i cebulek, więc trochę było to pracochłonne, żeby dotrzeć do skóry i dobrze ją natrzeć. Na koniec dawałam odrobinę na długości, również delikatnie je masując i szłam spać we włosach wysmarowanych od nasady aż po same końce. Rano podwójnie myłam włosy szamponem bez SLS.

[Pin on Pinterest]

Tonik aplikowałam rano na dzień na niemal suche włosy podczas suszenia tak, aby włosy znów były nieco mokre. Musicie poczuć efekt chłodzący tego preparatu, wtedy będziecie mieć pewność, że dotarł do cebulek i skalpu i działa. Wcierałam go przez ok. 2 minuty (to ważne!), a później dosuszałam suszarką, której ciepło przyspiesza wchłanianie składników.

[Pin on Pinterest]

Olejek aplikowałam niemal codziennie, czasem robiłam przerwę 2-3 dni z powodu lenistwa. 🙂 Tonik nakładałam przez 3 tygodnie, później zrobiłam kilka dni przerwy i znów rozpoczęłam kurację (tak nakazuje producent). Czasem również sobie odpuszczałam go, ale raczej z powodu słabej pamięci niż lenistwa. 🙂

Jakie były pierwsze wrażenia?
Zacznę od terapii. Jej konsystencja była dość lejąca się, ale nadal oleista (jak na mieszankę olejków przystało). Zapach jest cudowny, kokosowy. Jeśli ktoś nie lubi zapachu kokosa, raczej się nie polubi z terapią, bo woń jest naprawdę intensywna i przesiąka poduszkę. Nie jest to moim zdaniem mdły kokos, lecz naturalny, świeży, nawet orzeźwiający, ale połączony z zapachem ciastka. Taka kokosanka. Smakowity! W niskiej temperaturze niemal mi się zestalił, zmętniał i zmienił kolor, ale to nie zmieniło jego właściwości. W końcu to naturalny produkt, więc nie ma się o co martwić. Aplikować można dowolną ilość, nic się nie wylewa w nadmiarze. Opakowanie jest idealne, wcale się nie tłuści jak w przypadku wielu olejków i nie wygląda po czasie nieestetycznie. Olejek idealnie zmywa się nawet po jednokrotnym myciu delikatnym szamponem, co jest zaskakujące, ale ja zawsze myję włosy podwójnie. Olejek można stosować w niewielkiej ilości spokojnie na końce na dzień dla zabezpieczenia, bo jest dość lekki.

[Pin on Pinterest]

Tonik ma brzydki, ulotny zapach mentolu, który niestety zawsze kojarzy mi się z miętowymi papierosami, a że jestem ich wielką przeciwniczką, strasznie mnie mdli. Tak czy inaczej zapach szybko znika i nie czuć ziół itp. Mimo brązowego koloru nie barwił moich włosów, ale nie wiem, czy byłoby podobnie, gdybym miała włosy w kolorze bardzo jasnego blondu. Aplikowałam go na dzień, bo kompletnie nie przetłuszcza włosów, wręcz przeciwnie – znacznie je opóźnia! Bardzo polubiłam aplikator w sprayu, to świetne rozwiązanie. Ważne, że psikadełko w ogóle się nie zacina, a nawet możemy regulować ilość nakładanego preparatu za pomocą siły nacisku. Ja nie dociskałam go do końca, oszczędzając produkt (a co tam!).

Jakie efekty osiągnęłam dzięki tym produktom?
Pierwszy i najważniejszy to znaczne opóźnienie przetłuszczania włosów. Coś niesamowitego, bo do tej pory żaden kosmetyk tego nie zrobił. Może to dzięki olejowaniu skalpu, może to właśnie on potrzebował porządnego natłuszczenia. Zawsze myłam włosy codziennie, teraz mogę spokojnie wytrzymać dwa dni, choć przyznaję, że tego nie robię, bo codzienne mycie jest moją obsesją.

[Pin on Pinterest]

[Pin on Pinterest]

Drugi efekt to niesamowita poprawa stanu włosów na ich długości. Efekt jest najlepiej widoczny i wyczuwalny po nocy, podczas której aplikowałyśmy olejek. Kiedy na noc go nie nakładałam, rano włosy były w nieco gorszym stanie. Po terapii są miękkie, lejące się, wygładzone, nie puszą się, cudownie błyszczą. Różnica jest naprawdę kolosalna.

Co do toniku mam mieszane odczucia. Używałam go głównie dla przyspieszenia porostu włosów i zmniejszenia wypadania. Porost włosów faktycznie był szybki. Włosy z przodu w momencie rozpoczęcia kuracji miały 21 cm. Po 7 tygodniach mają 23 cm. Kitka miała 12 cm, teraz ma 15 cm. Liczby mogą być niedokładne, bo nie umiem mierzyć włosów, na zdjęciach nie ma też dużej różnicy, ale widać to w tym, jak układa mi się fryzura. Po felernym obcięciu miałam fryzurę a’la Jon Bon Jovi z łysawymi plackami jak po łysieniu czy chemioterapii, którą ukrywałam pod kitką. Teraz mam naprawdę ładną fryzurę i już po 3 tygodniach zaczęłam nosić rozpuszczone włosy. Spokojnie mogę zrobić kitkę, nic mi już się z niej nie wysypuje. Największą różnicę widzę we włosach wierzchniej warstwy i przyznam się, że to tam najbardziej skupiałam się na wcieraniu, bo nie mogłam przeżyć tak mocno wycieniowanej fryzury. Liczby jednak nie do końca mnie przekonują, więc wydaje mi się, że istnieją pewnie produkty, które bardziej mogą przyspieszyć wzrost.

[Pin on Pinterest]
Po lewej: zdjęcie z 27.08 podczas rozpoczęcia terapii, po prawej: po 7 tygodniach stosowania terapii i toniku. Oba zdjęcia bez żadnej stylizacji.

Ogromnym minusem jest brak ograniczenia wypadania. Włosy wypadają tak, jak wypadały. Raz wypada ich mniej, raz więcej niż zwykle, ale po 7 tygodniach mam jeszcze nieco tych kosmetyków, więc nie przerywam kuracji. Może trzeba je dłużej stosować. Jestem cierpliwa. 🙂

Dodaję ten fragment po edycji posta, bo kompletnie o tym zapomniałam! Pojawiły się nowe babyhair (nawet całe mnóstwo), ale nie udało mi się uchwycić ich dobrze na zdjęciach. Za to mam dla Was inne zdjęcie – jak znikają powoli moje zakola!

[Pin on Pinterest]
Efekt przed i po terapii – zakola po prawej stronie zdjęcia powoli zarastają delikatnymi włoskami

Czy efekt jest długotrwały?
Na pewno terapia opóźnia uszkodzenie włosów. Zawsze po tygodniu od obcięcia moje końce były już porozdawajane i haczyły o siebie nawzajem, tworząc kołtuny i sianko. Tu przez miesiąc zrobił mi się tylko jeden kołtun! I to po miesiącu używania.

Podsumowanie
Jestem zachwycona opóźnionym przetłuszczaniem skóry głowy i przepięknymi włosami, jakie mam. Jestem w szoku! Żadnych kołtunów, mięciutkie, błyszczące jak tafla włosy. Możecie odpuścić sobie tonik, ale terapii musicie spróbować!