Oliwka w żelu Johnson

0
710
Rate this post

Jako matka kilkorga dzieci, zwana potocznie wielodzietną, ma już pewne doświadczenia. Najważniejszym z nich jet to, że każde dziecko jest inne. Jedne dobrze reagują na krem, inne nawet oliwka w żelu Johnson & Johnson uczuli. Są jednak rzeczy które ewidentnie zostały wyrzucone z mojej wyprawkowej listy na zawsze.
Na pierwszym miejscu są nożyczki do obcinania paznokci. Nie dość, że jakiekolwiek bym kupiła, nie potrafiły obciąć paznokci, a tylko je wyginały, to obcięcie mocno ruszającemu się dziecku graniczyło z cudem. Jako że nie potrafię obcinać paznokci w trakcie snu dziecka, wolałam zaopatrzyć się w małe cążki i nimi obcinać paznokcie.
Kolejne na liście to fiolet, czyli gencjana. Obecnie nie jest już chyba używana zbyt często do odkażania pępka czy na afty, ale za czasów mojego syna właśnie to polecano. Brudzi, nie schodzi ze skóry. Ogólnie porażka.
Na końcu nie mogę nie wymienić zapinanych na guziczki bluzeczek czy kaftaników na tasiemki. Ruszanie sie dziecka w łóżeczko zawsze podciągało kaftanik do góry i a to plecy, a to brzuch był goły. A guziczki to zmora – jak zapiąć takie małe? A już jak były na plecach to dopiero był isty armageddon.