Będąc na studiach, zawsze miałam w głowie pomysł: skoro można niszczyć wiązania dwusiarczkowe włosów za pomocą trwałej, dlaczego by ich nie odbudować? Trzymałam więc dla siebie ten plan stworzenia tego typu kosmetyku, ale niestety koncerny mnie wyprzedziły. Odkąd na rynku pojawił się Olaplex, czyli spełnienie moich marzeń, wiele z nas poszukuje tańszego odpowiednika tego zabiegu, który zregeneruje włosy tak samo dobrze jak oryginał. Tym razem swoich sił próbuje L’Biotica. Jak udała się najnowsza bioaktywna emulsja Repair Therapy Booster?
Kwestie techniczne
Emulsję otrzymałam do testów od marki L’biotica, żebym mogła podzielić się z Wami rzetelną opinią na temat tej nowości. Kosmetyk ma piękne, minimalistyczne opakowanie, charakterystyczne dla produktów L’biotica. Posiada delikatny, kobiecy zapach, który nie utrzymuje się na włosach. Jej konsystencja jest trudna do opisania, ponieważ nie jest to typowa odżywka na bazie silikonu. Ja wyczuwam tu konsystencję nieco gumowatą. Sam kosmetyk nie jest mocno wydajny, szczególnie w przypadku długich włosów. Butelka ma jedynie 100 ml. Pojawi się w październiku w Rossmannie i wtedy zaktualizuję cenę. 🙂
[Pin on Pinterest]
Po skład zapraszam Was na stronę producenta.
„Produkty Proffesional Therapy powstały dzięki wieloletniemu doświadczeniu marki L’biotica, zdobywanemu w branży farmaceutycznej oraz owocnej współpracy z Mistrzem Świata Fryzjerstwa Pawłem Matrackim. Jego rekomendacja jest najwyższym wyróżnieniem i znakiem jakości.”
Wiecie, że mnie to przekonuje? Fakt, że nad tym produktem pracował ktoś, kto doskonale się na tym zna. Nie pracuje z włosami w laboratorium, lecz zależy mu na dobrym efekcie końcowym. Podeszłam więc do pierwszych testów z ogromnym entuzjazmem. Czego mogłam się spodziewać?
– intensywnego odbudowania mostków dwusiarczkowych dzięki technologii ActiveQuat,
– zabezpieczenia mostków dwusiarczkowych (dzięki czemu włosy są chronione przed dalszymi zniszczeniami),
– odzyskania sprężystości i elastyczności,
– jedwabistości,
– gładkości,
– połysku.
W jaki sposób stosować emulsję?
Producent zaleca nakładać ją na nieumyte, wilgotne włosy na 5-15 min, omijając skórę głowy. Następnie umyć włosy szamponem i nałożyć ulubioną odżywkę. W paczce znalazłam miniaturę fioletowego szamponu L’Biotica Professional Therapy Silk&Shine, więc to nim spłukiwałam emulsję. Chcę tu zaznaczyć, że szampon zawiera SLS, co oznacza, że nie musicie przykładać większej wagi do składu produktu, którym myjecie włosy.
[Pin on Pinterest]
[Pin on Pinterest]
Jak wyglądały włosy po emulsji Repair Therapy Booster?
Pierwsze dwa razy użyłam emulsji tak jak zalecił producent. Niestety nie zauważyłam żadnego dobroczynnego wpływu na moje włosy, które są bardzo mocno zniszczone. Później stwierdziłam, że jeśli to nie działa, użyję tej emulsji jak odżywki. Umyłam włosy jak zawsze, nałożyłam emulsję, spłukałam, włosy wysuszyłam, dodając olejku na końce i… To było to! Ewidentnie moje włosy były zregenerowane, a przy tym ani trochę nie obciążone. Wręcz przeciwnie, były świeże dłużej niż zwykle. Pięknie błyszczały, łatwo się rozczesywały, a w ciągu dnia nie kołtuniły. Odzyskały w przedziwny sposób dawną sprężystość – ten booster naprawdę ma w sobie coś z gumy! 🙂 Przekazuje te gumowe właściwości naszym włosom, dzięki czemu nie martwię się już o ich przyszłość – że wykruszą mi się z powodu zniszczeń. 😀
[Pin on Pinterest]
[Pin on Pinterest]
Jakie w dotyku były włosy?
Dziś po spłukaniu emulsji nakładam jeszcze odżywkę, ponieważ sama emulsja nie zmiękczała wystarczająco moich włosów. Nadal były nieco sztywne, suche, potrzebowały nawilżenia i silikonów. Teraz jestem w 100% zadowolona. Widzę regenerację, jakiej nie zapewniały mi odżywki, których do tej pory używałam.
Tu trzeba zaznaczyć, że Repair Therapy Booster to nie odżywka. Nie nawilży Waszych włosów. Nie kondycjonuje ich natychmiastowo, trzeba dać jej trochę czasu. Im więcej tym lepiej. Poza tym z każdym kolejnym zastosowaniem Wasze włosy będą coraz bardziej zregenerowane. Po 4 użyciach moje włosy znacznie przestały się kołtunić. Stały się bardziej elastyczne i wyglądają na zdrowsze.
[Pin on Pinterest]
Dla kogo?
Będzie to produkt idealny dla osób z włosami suchymi, a także zniszczonymi zabiegami fryzjerskimi, farbowaniem, rozjaśnianiem, suszeniem czy prostowaniem. Ja jestem akurat hardkorowym przykładem, ponieważ moje włosy (poza odrostami) są niesamowicie zniszczone. Kołtunią się już w 10 min po ich rozczesaniu. Ale na szczęście ta emulsja naprawdę mi pomogła, jestem zachwycona!
[Pin on Pinterest]
Podsumowując…
Jestem bardzo zadowolona z tego kosmetyku. Jest świetnym uzupełnieniem pielęgnacji i żałuję, że nie zaczęłam testów wcześniej – uratowałabym kilka centymetrów końcówek, które ścięłam kilka tygodni temu, żeby ratować włosy. 🙂
Czy któraś z Was testowała Repair Therapy Booster? A może znacie podobne kosmetyki, które są warte polecenia? Macie ochotę spróbować tej emulsji? 🙂