Czasem zapach kojarzący się z dobrymi wspomnieniami wystarczy, żeby poprawić mi humor albo napełnić energią po nieprzespanej nocy. Zdarza się, że robię wyjątek i nawet skojarzeń już nie potrzebuję, bo zapach jest tak cudowny, że mam ochotę po prostu położyć się i pachnieć. Spotyka mnie to zwykle, kiedy używam kosmetyków Bath&Body Works. To perfumeria zamknięta w wielu pstrokatych buteleczkach balsamów, żeli i innych produktów, które stworzone są po to, aby czynić świat lepszym…
Kwestie techniczne
…i niestety biedniejszym. 😀 Kosmetyki BBW do najtańszych nie należą, ale jestem w stanie zapłacić tyle za balsam, ponieważ traktuję go jak perfumy w kremie (które są bardzo wydajne swoją drogą). Balsam do ciała kosztuje 79 zł / 236 ml natomiast żel pod prysznic 69 zł / 295 ml. Dostępne są również miniatury w cenie 29 zł / 88 ml. W życiu nie zapłaciłabym natomiast tyle za żel pod prysznic (choć jest gęsty, galaretowaty, przyjemny i wydajny), dlatego moje kosmetyki zostały kupione w promocji 2+2. Powiedzcie mi też: tylko sobie wkręcam, czy te produkt podrożały?
Pamiętajcie, że BBW ma dwa sklepy stacjonarne w Warszawie i choć nie można robić zakupów online na ich stronie, wszystko można zamawiać telefonicznie, dzwoniąc po prostu do ich sklepów. 🙂
Bez fajerwerków, ale z jajem
Jeśli ktoś zna BBW, wie, że fajerwerków w kwestii pielęgnacji nie należy się spodziewać. Szczególnie jeśli lubicie naturalne kosmetyki. Produktom BBW do natury daleko, ale lubię ich balsamy za lekkość. Szybko się wchłaniają i zwykle nie lepią. Zwykle, bo nałożone w zbyt dużej ilości szczególnie latem niestety mogą jednak przypominać o swojej obecności klejącą warstwą, głównie w zgięciach łokci i kolan, dlatego radzę być ostrożnym z aplikacją. 🙂 Są przyjemnie nawilżające. Moja skóra na ciele jest normalna, raczej nie jest mocno sucha, więc taka lekka mgiełka pielęgnacji absolutnie mi wystarcza i używam jej nawet na noc. Nie używam dodatkowo żadnych cięższych maseł, a nie mam suchych skórek, których nabawiam się po wielu produktach drogeryjnych.
Bath&Body Works, letnie zapachy 2015: Cool Amazon Rain i Lush Pink Dragonfruit
Bath&Body Works Sensual Amber balsam do ciała
W tym tkwi cała magia
W kosmetykach Bath&Body Works nie chodzi o pielęgnację. Chodzi o zapach. To w tym głównie tkwi ich magia. Co chwilę pojawiają się kolejne nowości, najświeższe kompozycje niespotykanych nut zapachowych połączonych z tymi, które doskonale znamy. Wciąż nowe etykiety z cudownymi, dziewczęcymi grafikami, które otulają plastikowe butelki z oryginalnym, uroczym zamknięciem. Przyjrzyjmy się bliżej tym zapachom.
Zobacz też: mój ukochany, perfumowany olejek do ciała (pozycja 6)
Pink Cashmere
Nuta głowy: musująca mandarynka, świeże pranie
Nuta serca: delikatna konwalia, płatki różowego jaśminu
Nuta bazowa: kremowe drzewo sandałowe, biały bursztyn, kaszmirowe piżmo
PC przywodzi mi na myśl zapach Chanel Coco Mademoiselle albo Versace Bright Crystal. Jest dla mnie równie nieintensywny, a jednocześnie silny. I faktycznie łączą je cytrusy, jaśmin i piżmo, a także róża, którą w przypadku PC zastępuje konwalia. Z jednej strony jest świeży i wiosenny, a z drugiej mleczny i słodki. W to wszystko zwinnie wplecione są nuty kwiatowe, sprawiając wrażenie, że naprawdę mamy do czynienia z czymś luksusowym. Niby jest delikatnie, ale jednak budzi respekt. Zwiewnie i niepozornie, jak kaszmir, w którym tkwi siła dojrzałej kobiety sukcesu niezapominającej o swojej młodości i beztrosce. Zaskoczył mnie ten zapach, bo byłam gotowa na jakiś ulepek albo coś bardziej oczywistego czy intensywnego. Żadna nuta tu nie dominuje, tworząc idealną wręcz elegancką kompozycję na co dzień, nawet do biura.
Sweet Cranberry Rose
Nuta głowy: żurawina, liście gruszki, kandyzowana śliwka
Nuta serca: płatki róży, nektar jaśminowy, imbirowa lilia
Nuta bazy: korzenne drzewa, fasola tonka, jesienne piżmo
Tu jest słodko. Kwaskowej nuty nadaje żurawina, ale jak na nią brakuje mi tu charakterystycznej cierpkości. Z drugiej strony to złagodzenie sprawia, że zapach jest bardziej uniwersalny i przypadnie do gustu większej ilości kobiet. Szczerze mówiąc, to sprawia, że wyczuwam tu bardziej śliwkę niż żurawinę. Albo nawet coś truskawkowo-winogoronowego – tak mnie poniosło. 🙂 Róża jest tu w tle i na pewno nie będzie przeszkadzała tym, którzy nie lubią jej zapachu. Infantylności tej słodyczy nadanej przez owoce i waniliową fasolę tonka ujmują nuty drzewne. Całość poprawna, zachowana w stylistyce kwiatowo-owocowej charakterystycznej dla BBW. Powinien się każdemu spodobać. 🙂
Podsumowując…
Żałuję, że mąż, który akurat robił dla mnie zakupy w BBW, był tam dzień czy dwa przed premierą nowego zapachu Magic In The Air, bo z chęcią i jego bym spróbowała – ale może ktoś z Was już poznał ten najnowszy zapach? 🙂 Pozostaje mi rozkoszowanie się zapachami, które mam, a są naprawdę boskie! 🙂