Cześć, Misie Kolorowe!
Wielu z Was ma już pewnie od dawna wakacje, a ja mam je dopiero od tygodnia. Tym samym pragnę podzielić się z Wami informacją, że zostałam magistrem biofizyki i mogę teraz w całości poświęcić się temu, co kocham – intensywnemu blogowaniu. Bo dzielenie się z Wami pisaniem i zdjęciami jest dla mnie niewyobrażalną przyjemnością, Kochani! 🙂 W związku z powyższym po długiej przerwie zapraszam Was do zapoznania się z recenzją balsamu do twarzy i ciała Cetaphilu, Dermoprotektora, który świetne ukoi Wasze zszargane nerwy w walce z „posłonecznymi” podrażnieniami i wysypkami.
Cetaphil udało mi się „ustrzelić” podczas współpracy z Ofeminin. Jest to niewątpliwie kultowy kosmetyk, który wielu osobom z AZS niemal ratuje życie. Również i mnie oraz moją mamę wspomaga podczas codziennych zmagań z podrażnieniami i szorstką skórą, lecz nie pozostawia złudzeń, jeśli chodzi o nieszczęsne pryszcze…
Parę słów od producenta:
„Cetaphil® MD Dermoprotektor balsam do twarzy i ciała został stworzony z myślą o osobach borykających się z problemem suchej i podrażnionej skóry.
MD Dermoprotektor balsam do twarzy i ciała zawiera najwyższe stężenie gliceryny, która silnie wiąże wodę i przeciwdziała przesuszaniu skóry. Zawarty w balsamie olek z orzechów macadamia sprawia, że po aplikacji skóra staje się gładka i nawilżona. Zawarte w olejku kwasy nienasycone kwasy tłuszczowe odżywiają skórę i wspomagają jej regenerację. Balsam Cetaphil® MD Dermoprotektor balsam do twarzy i ciała zawiera też pantenol, który łagodzi istniejące podrażnienia skóry i przyspiesza ich gojenie oraz składniki antybakteryjne, które skutecznie wspomagają walkę z trądzikiem młodzieńczym.
Cetaphil® MD Dermoprotektor balsam do twarzy i ciała został przebadany dermatologicznie, jest bezzapachowy, niekomodogenny, dzięki czemu jest idealny dla osób ze skórą wrażliwą. Potwierdzone działanie łagodzące i nawilżające sprawia, że jest polecany przez dermatologów osobom borykającym się z AZS. Odżywczo-łagodzący skład balsamu Cetaphil MD Dermoprotektor balsam do twarzy i ciała działa nawilżająco i łagodząco na skórę, jednocześnie chroniąc jej naturalny, ochronny płaszcz lipidowy.”
Źródło: www.ofeminin.pl
[Pin on Pinterest]
Powyżej wrzuciłam Wam również skład. Jest nawilżająco-natłuszczający, więc wiąże wodę jednocześnie zapobiegając jej utracie dzięki ochronnej warstwie powierzchniowej. Jest to zbawienne połączenie w przypadku kuracji przeciwtrądzikowej. Mój Narzeczony wiele lat temu stosował ten balsam, kiedy dermatolog przepisał mu Cetaphil podczas stosowania okropnie wysuszających leków. Jego skóra jest dziś bardzo cienka, więc być może nawilżenie mogłoby być lepsze, ale nie ma żadnego problemu (odkąd pamiętam) z suchymi skórkami. Można się więc wspomagać w skrajnych przypadkach np. dodatkowym humektantem np. kwasem hialuronowym lub aloesem oraz emolientem np. olejkiem konopnym czy lawendowym. Na co dzień do skóry suchej i bardzo suchej będzie jak znalazł.
[Pin on Pinterest]
Jeśli chodzi o opakowanie jest proste, dość wygodne, ale kiedyś w emulsji do mycia odpadła mi zakrętka, więc trzeba uważać. 🙂 Poza tym pojemność jest spora (250 ml), a kosmetyk bardzo wydajny. W kwestii zapachu, a raczej jego braku – wiecie, jak to jest z tymi bezzapachowymi kosmetykami. Niby nie pachnie, ale tak naprawdę ulatnia się z niego jakaś plastikowa i chemiczna woń, którą wolałabym zastąpić jakimiś delikatnymi kwiatkami czy owocami, no ale w końcu jest to produkt do skóry alergicznej, więc nie można go faszerować nawet naturalnymi zapachami. Jeśli jesteście zwolennikami pachnących balsamów do ciała, możecie bez przeszkód nałożyć je na Dermoprotektor i połączyć nawilżenie z pięknym zapachem. 🙂
Podczas wypełniania ankiety na Ofeminin podkreśliłam, że Dermoprotektor to idealna nazwa dla tego produktu. On naprawdę w delikatny sposób zapewnia optymalne nawilżenie i chroni skórę przed podrażnieniami, lecząc już te, które mamy. Cierpię na AZS i po zastosowaniu większości produktów do ciała z drogerii na moim ciele pojawiają się wysypki i liszaje oraz suche, łuszczące się płatki naskórka. Cetaphil absolutnie nie wywołuje żadnego z powyższych objawów. Jest niesamowicie delikatny dla skóry. Doskonale radzi sobie również z krostkami po goleniu – pojawiają się teraz znacznie rzadziej, ale mimo wszystko nie znikają w 100% (bo pantenolu w Cetaphilu jest niestety niewiele). Posmarowane nim liszaje znikają w kilka dni, a sucha skóra niemal od razu. Nawilżenie utrzymuje się nawet kilka dni po odstawieniu Dermoprotektora, więc naprawdę robi świetną robotę w kwestii pielęgnacji ciała. Wchłania się raczej długo (5-15 min), lekko się klejąc, ale ostatecznie pozostawia baaardzo aksamitny film na skórze.
[Pin on Pinterest]
Balsam ten można stosować nie tylko na ciało, ale również na twarz. W tej kwestii sprawdza się u mnie nieco gorzej. Oczywiście nadal nie wywołuje podrażnień i alergii. Bardzo dobrze koi spaloną słońcem twarz, ale niestety posiada dwie wady. Po pierwsze KLEI SIĘ. Konsystencja jest niby lekka, ale pozostawia na twarzy mocno lepki i wyczuwalny film, który sprawia wrażenie nieświeżej cery i nie jestem w stanie stosować go na dzień. Pod podkładami, które stosuję, waży się i roluje. Posiadacze cery tłustej mogą być więc niezadowoleni z takiego obrotu sprawy. Dla mnie jest to produkt zbyt ciężki na twarz.
[Pin on Pinterest]
Druga kwestia to właściwości antybakteryjne. U mnie niestety Cetaphil nie przyspiesza gojenia pryszczy, a wręcz pojawiają mi się po nim kolejne – choć nie mogę powiedzieć, że bezczelnie zapycha, bo byłaby to nieprawda. Wspominałam Wam, że mój Narzeczony stosował kiedyś ten balsam do twarzy – u niego również nie ułatwiał za bardzo gojenia niedoskonałości. Po odstawieniu tego produktu stan jego buzi znacznie się poprawił, więc to potwierdza, że ten balsam może okazać się zbyt treściwy dla cer tłustych, mieszanych, trądzikowych i skłonnych do zapychania.
[Pin on Pinterest]
Podsumowując, balsam Dermoprotektor do twarzy i ciała Cetaphil doskonale koi podrażnioną skórę, wspomaga pielęgnację ciała po goleniu i opalaniu, a także pozwala na pozbycie się suchych skórek. Nie jest jednak lekkim kosmetykiem, więc nie poleciłabym go osobom będącym w trakcie leczenia trądziku. Dostaniecie go w aptekach, w Superpharmie również, ale ponoć jest tam droższy. Normalnie kosztuje 20-30 zł.
Tym, którzy borykają się z tłustą cerą polecam wypróbować inną serię tej firmy, którą wrzucam TUTAJ. Może sprawdzi się lepiej, ale sama jej jeszcze póki co nie stosowałam. Jeśli chcecie poznać moją opinię na jej temat, chętnie ją dla Was przetestuję i przygotuję coś dla Was do spróbowania – dajcie znać, jeśli jesteście zainteresowani. 🙂
Opinie innych Ekspertek znajdziecie TUTAJ, warto je poznać, żeby obiektywnie ocenić ten produkt i sprawdzić, czy spełni Wasze potrzeby. 🙂