Hej Misie! Dłuższą chwilę zajęło mi napisanie tytułu ze względu na nazwę tego olejku. Naprawdę nie da się wymyślić bardziej chwytliwej i łatwiejszej do zapamiętania?! 🙂 Kto śledzi BTBM na bieżąco, wie, że ostatnio przyczepiła się do mnie paskudna pokrzywka na całym ciele, najprawdopodobniej spowodowana żelem do prania Persil lub żelem pod prysznic Balea. Odstawiłam oba i szukałam dobrego olejku pod prysznic, bez SLS, który nawilżyłby moją skórę, bo łuszczyła się płatami! Normalnie sięgnęłabym po Ziaję, ale że w Holandii są to kosmetyki trudno dostępne, postanowiłam zadowolić się LPM (pozwólcie, że będę skracać tę nazwę… :)). To jak to w końcu jest: jestem zadowolona, czy nie?
Opakowanie
Tandetny plastik z zamknięciem, które, mam wrażenie, za chwilę się połamie. Niby nic nie przecieka bokiem, ale wygląda na maksymalnie nieszczelne i nie radziłabym z nim podróżować. Sam kolor bardzo ładny, energetyzujący. Fajnie, że butelka jest przezroczysta, bo dzięki temu widać, czy już można pod pretekstem zakupu żelu pod prysznic lecieć do drogerii… 😀
Konsystencja i zapach
Konsystencja wcale nie jest oleista, a bardziej żelowa. Ma coś wspólnego z olejkiem, to niewątpliwie, ale nie jest to stricte olejek. Jest bardzo niewydajny, bo szybko znika w kontakcie z wodą. Choć jak na olejek dość dobrze się pieni. Po tygodniu zużyłam już połowę butelki.
Zapach jest bardzo intensywny. Olejek niezaprzeczalnie pachnie jak babcine perfumy. Ale takie totalnie (nie lubię tego słowa, ale ono akurat idealnie pasuje tu do oddania intensywności) skoncentrowane, a nie jakieś tam „delikatne kwiatki”. Dla mnie to klimaty Chloe, Marc’a Jacobsa albo Chanel – tych dla starszych pań, które nie do końca trafiają w mój gust. Uderza mnie tu jaśmin w stężeniu niewyobrażalnym, przyprawiony konwaliami, bzami i różami. We wszystko wpleciony orientalny zapach olejku arganowego. Ludzie piszą, że on pachnie pomarańczami – nie chcę wiedzieć, jakie pomarańcze jedzą. 😀 Co najwyżej wyczuć tu można gorzkawy kwiat pomarańczy. Zapach utrzymuje się na skórze po kąpieli nawet do godziny.
Napisałam się tyle, ale nie powiedziałam w końcu, czy ładny, czy nieładny. Przekonałam się do niego przy trzecim prysznicu i bardzo go lubię! 🙂
Skład
Szukałam czegoś bez SLS/SLES, ale w Holandii naprawdę ciężko znaleźć taki kosmetyk i to w dobrej cenie. LPM zawiera niestety Ammonium Lauryl Sulfate, który niewiele jest lepszy od SLS/SLES. Tak czy inaczej nie ma tragedii, choć w składzie olejek jest tylko jeden – arganowy. Czy to wystarczy, żeby żel pod prysznic nazwać olejkiem pod prysznic? Hmm…
Cena i dostępność
11.99 zł / 250 ml w Rossmannie. Dostaniecie go praktycznie wszędzie, nawet w supermarketach. Ja swój kupiłam w Holandii za niecałe 3 Euro. Uważam że warto go kupić zamiast jakiegoś żelu chociaż raz, bo jego cena jest fair w porównaniu do innych produktów pod prysznic.
Działanie
Wiele osób zachwyca się nim, bo ponoć świetnie nawilża. Powiem Wam, że faktycznie to robi, bo w 2 dni zlikwidował u mnie suche płaty skóry. Jednak po prysznicu czuję nieprzyjemne napięcie skóry, jakiego nie dawały mi nawet żele Balea. Ciało nie jest ani specjalnie gładkie, ani miękkie. Dlatego jestem zdziwiona, że zlikwidował suchość. Działa naprawdę fajnie, choć na pewno gorzej od olejku dla skóry atopowej z Ziai.
Doskonale oczyszcza skórę, co widzę po domywaniu kremowych antyperspirantów w sztyfcie, które często pozostają nietknięte przez żele pod prysznic i muszę szorować pachy gąbką. Ten olejek w kilka sekund „kulka” antyperspirant i skóra pozostaje czyściutka.
Olejek absolutnie nie pozostawia żadnej warstwy. Zachowuje się jak żel pod prysznic, a nie olejek.
Mimo bardzo mocnego zapachu nie podrażnił mojej skóry, na której akurat była wysypka. Jestem pozytywnie zaskoczona.
Podsumowując…
Jest to kosmetyk warty polecenia, szczególnie biorąc pod uwagę pozostałe produkty do mycia ciała dostępne w drogeriach, które niewiele mają wspólnego z nawilżaniem. Jeśli szukacie dobrego olejku, który nie pozostawi tłustej skóry, a jednocześnie dobrze nawilży, to jest to coś dla Was. Niewiele jest podobnych produktów. Tym bardziej jeśli lubicie kwiatowe zapachy – idealne na wiosnę! 🙂
Znacie produkty LPM? 🙂 A może macie inny ulubiony olejek do mycia ciała?